Wyrocznia
W czasach starożytnych wyrocznia była instytucją tyleż popularną, co niezbędną: odpowiadała wszak na ważne dla ludzi pytania. Zjawisko to pełniło na tak istotną funkcję, iż wyrocznię w Delfach nazywano nawet pępkiem świata, zaś urzędująca tam niejaka Pytia cieszyła się zasłużoną sławą. Procedura była prosta: obywatel po spełnieniu szeregu warunków pytał o coś, kapłanka piła wodę ze źródła, wdychała jakieś opary i odpowiadała. Specjalna grupa tłumaczy klarowała później delikwentowi, co też wyrocznia dokładnie miała na myśli, bo – tak po prawdzie – czegóż można się spodziewać po wypiciu podejrzanego płynu i nawdychaniu się oparów. I chociaż (podobno) system ten sprawdzał się całkiem nieźle, nikt nie wiedział skąd pytana zna odpowiedź. Dziś mamy wyrocznię znacznie lepszą – racjonalną, bo statystyczną.
Statystyka to potęga: kto nie wierzy niech przypatrzy się globalnej wyszukiwarce, która już po kilku literach wie, czego poszukujemy. Mała poprawka – wyszukiwarka nie tyle wie, czego szukamy, lecz wie czego szukali inni, którzy zaczynali swoje zapytanie od tych samych liter. To dlatego Google potrafi dokończyć za nas frazę. A skoro wyszukiwarka posługuje się statystyką, możemy to wykorzystać sprawdzając jakie pytania ludzie zadają systemowi. Zaczynamy więc i wpisujemy…
Kto?
W odpowiedzi na pytanie „kto” Google konstruuje ciąg dalszy: „kto poślubi mojego syna” oraz „ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Obywateli, którzy pochopnie uznali, że pytanie zadają matki starych kawalerów (zwanych potocznie singlami) informujemy, iż są w błędzie. Pytanie o poślubienie syna to tytuł popularnego widowiska telewizyjnego. Telewizyjne źródło ma także druga z przedstawionych fraz.
Gdzie?
Zwycięzca nazywa się „gdzie jest Nemo” i stanowi dowód na nieustającą popularność kreskówek w wersji kinematograficznej oraz filmowej.
Kiedy?
W sprawie „kiedy” odpowiedź jest nieco bardziej złożona. Choć pierwsze miejsca zajmują hamletyzujące nieco zapytania w stylu „kiedy kasa” względnie (w wersji dla seniorów „kiedy przyjdzie emerytura”, znów mamy filmowy przebój, bo nadzwyczaj dużo osób pyta kiedy też będzie można zapoznać się z piątym sezonem „Gry o tron”. Jednym słowem – serial rulez (względnie – jak mówią Rosjanie – rulit).
Jak?
Pomyli się ten, kto uważa, że pierwsze miejsca w kategorii „jak” zajmują zapytania jak gdzieś dojechać. Nie: owszem – są wysoko, ale z kretesem przegrywają z kategorią „Jak wytresować smoka” czy też „Jak wytresować smoka II”. Animowany smok jest w dziale owym najpopularniejszy.
Dlaczego?
To – podobno najważniejsze ze wszystkich pytań – najczęściej pada z ust wielbicieli programu będącego przeróbką niemieckiego paradokumentu o tytule „Dlaczego ja?”. I w sprawie pytań to by było na tyle.
Wyniki może są i szokujące, stanowią bowiem dowód na tezę, iż nowe medium (internet) wielu ludziom służy do poszukiwania informacji na temat medium starego (telewizja). Z socjologicznego obowiązku musimy podać jednak kilka zastrzeżeń. Bez wątpienia osoby używające zaimków pytających w formularzu wyszukiwarki to grupa najmniej świadomych użytkowników sieci. Bogatsi w doświadczenia nie rozmawiają z Google jak z Pytią zadając konkretne pytania, lecz używają wyrażeń prowadzących do celu znacznie skuteczniej. Badanie wyszukiwarki jest obciążone i innymi wadami: często bywa spersonalizowane przez sprytny automat, zmienia się w czasie – w zależności od tego, co dzieje się w świecie globalnych zapytań. Nie zmienia to jednak faktu, iż film czy audycja telewizyjna mocno zagościły w zbiorowej świadomości. Trzeba się z tym pogodzić, nawet jeśli należy się do grupy „nie oglądam telewizji”. A tak na marginesie: czy to nie zabawne, że grupa ta zbiera się na Facebooku?