
Moim ulubionym zajęciem po powrocie ze szkoły było oglądanie tego, co akurat wylosowało się w telewizji. Dziesięcioletnią Anię szczególnie satysfakcjonowały wszelkiego rodzaju paradokumenty. Czasem byłam ekspertką od zdrad, czasem lekarzem na teleporadzie przed ekranem. Jednak najbardziej ze wszystkich moich dorywczych prac lubiłam zasiadać na ławie przysięgłych u Anny Marii Wesołowskiej.
To właśnie tam po raz pierwszy usłyszałam, jak pan w schludnej, dokładnie wyprasowanej todze wykrzyknął: „Przecież to matactwo!”. Pomyślałam wtedy, że na pewno nie było to nic miłego. Faktycznie — matactwo okazało się być niczym innym, jak oszustwem. Według Słownika Języka Polskiego można mataczyć, ale można też stać się mataczem. Matacz to człowiek wykrętny, nieuczciwy, podstępny i kłamliwy.
Nigdy jednak nie słyszałam, by ktoś w ten sposób wyzywał się na ulicy o późnej porze — słowo to, jak widać i słychać, nie jest zbyt modne. Na tę zagwozdkę odpowiedział mi internet: otóż matactwem gardzą prawnicy. No i wszystko stało się jasne.
Gdybym dziś usłyszała to słowo, pewnie pomyślałabym o Macie — znanym raperze. Oczywiście nie przez moje uprzedzenia, lecz ze względu na intrygującą mnie zbieżność. Czy Mata chciał nam coś przekazać, wybierając tę ksywkę? W końcu jego ojciec jest znanym i szanowanym prawnikiem. Z tego też powodu młody Matczak na pewno jest obyty z prawniczymi pojęciami. A może to po prostu ja znowu generalizuję.

Przechodząc jednak do etymologii. „Matać” po polsku oznacza „nawijać” (np. nici na coś) lub „owijać wokół czegoś”. Matacze więc mogą owijać w bawełnę? Pewnie, że mogą. W ich przypadku jest to nawet wskazane. Doświadczony matacz może więc tak Cię owinąć wokół palca, że nawet z doświadczeniem samej Anny Marii Wesołowskiej nic nie wskórasz.
Więc jeśli i Ty chciałbyś zostać sławnym mataczem, to życzę Ci byś tak jak Mata odnalazł swoją Hannah Montanę, bo powołując się na słowa Witolda Doroszewskiego: „Oboje się cieszą dobrym imieniem: on słynny jako matacz w interesach, ona znana z intryg”.