Directioners – kierunkowskazy czy reżyserowie?

To bez sensu

W naszym słowniku znajdziemy dużą ilość wyrazów nietypowych, chociażby, patrząc na spis nominacji do młodzieżowego słowa roku. Slang od dawien dawna dodawał nam pewnej giętkości w tworzeniu wyrazów, za pomocą zapożyczeń, jak i przejęzyczeń. Przez swój zabawny lub w pewien sposób logiczny, wydźwięk przyjęły się w naszym społeczeństwie. Jednak są wyrazy, które są bliskie mojemu sercu, ale wiem, że nie dla każdego mają sens. Są to słowa, które były i są nadal tworzone na potrzebę nazywania swoich fanów przez artystów. Wiele osób może uważać, że nie ma to sensu, ale jak się okazuje jest!

Pseudonimy wielbicieli gwiazd

Nazywanie fandomu, czyli społeczności fanów, sprawia, że sympatycy danego artysty czują z nim bliższą więź. Dla przykładu – gdy idol dziękuje swoim odbiorcom za wsparcie i użyje tej ustalonej nazwy, to ci poczują pewną przynależność do tej społeczności. Zostaną przez niego zauważeni, co jest bardzo istotne, zwłaszcza dla nastolatków. Nie ukrywajmy, gwiazdy mające po parędziesiąt milionów obserwatorów na social mediach nie są w stanie docenić każdego z osobna, nieważne jak bardzo by chcieli. Dla niektórych osób jest to też duma, głosić, że jest się np. Swiftie, czyli fanem Taylor Swift.

Facebook Taylor Swift

Wstyd czy duma?

Chociaż jest też druga strona medalu, trochę ciemniejsza. Od lat jest wiadomo, że wielbiciele, a w szczególności ci płci żeńskiej, nie mają najłatwiej w świecie rzeczywistym, jak i tym wirtualnym. Jeszcze paręnaście lat temu ludzie wstydzili się przyznać, że są oddanymi słuchaczami danych artystów, szczególnie gdy mówimy o muzykach popowych. Nazywanie siebie Directioner albo Belieber było wstydem na skalę światową. Jednak to nie powstrzymało fanów, aby być murem za swoimi idolami. Aż przypomniała mi się „wielka bitwa” między wcześniej wspomnianymi fandomami. Miłośnicy One Direction przeciwko zwolennikom Justina Biebera. Było to wielkie wydarzenie, które potrząsnęło ówczesnym Twitterem.

Facebook Justina Biebera

Spory wśród zapaleńców

Nieporozumienia między fandomami istniały od zawsze i raczej nigdy nie znikną. Rywalizacja w show-biznesie jest zbyt duża, aby można było sobie pozwolić na pokój. Chociaż nie zawsze jest to uwarunkowane typową rywalizacją w związku z nagrodami. Przykładem mogą być grupy fanów byłych członków zespołu One Direction – Harries i Louies. Pomimo że zarówno Harry i Louis byli razem w zespole i byli dobrymi przyjaciółmi, to po rozpadzie boysbandu duża część słuchaczy podzieliła się na dwa „obozy”. Szczerze mówiąc, ciężko jest określić genezę tego sporu, można by uznać, że jest to zwykła afera o nic. Jednakże istnieją także fandomy, które żyją ze sobą w pokoju i przykładem mogą być… Trzeba się chwilkę zastanowić, ale na pewno takie istnieją! 

Facebook One Direction

Skąd to się bierze?

Powstawanie tych nazw jest często bardzo przypadkowe albo bardzo przemyślane. Na przykład Arianators czy Swifties wywodzą się z imienia bądź nazwiska artysty. Directioners wywodzi się z nazwy zespołu. Zaś z drugiej strony mamy Nialla Horana, który w trakcie pandemii Coronavirusa stwierdził, że jego fandom nazywa się Horan Dogs. Żebyście nie zrozumieli mnie źle, nie było to w formie obraźliwej, obie strony uznały to za zabawne. Po roku ta nazwa została zmieniona na Lovers. Niestety, nie mogę się wypowiadać za każdy fandom, ponieważ jest ich mnóstwo, ale nazwy te zazwyczaj wywodzą się z imion, nazwisk lub pseudonimów artystów. Czasami fandom nie ma żadnej nazwy i to też jest OK!

Facebook One Direction

Nostalgiczne podejście

Dla fanów nazywanie ich grupy jest częścią poczucia przynależności do niej. Często członkowie określają się jedną, wielką rodziną i zazwyczaj jest to prawda, jednakże tylko pod względem więzi emocjonalnej. Jeśli czytają to osoby, które kiedykolwiek były częścią wcześniej wymienionych fandomów, to na pewno mogły poczuć nostalgię. Nie trzeba rozbijać tego na czynniki pierwsze, aby zrozumieć jak duży wpływ na fanów ma zwykła, można by rzec, że nawet i głupia, nazwa. W jedno słowo włożone zostało mnóstwo wspomnień, emocji i tzw. inside joke’ów. Słowa, które dla większości osób są nietypowe i niespotykane, dla małej grupy, zwłaszcza młodych osób poszukujących akceptacji i przynależności, są ważne i potrzebne.