Są takie słowa, które nie potrzebują definicji – wystarczy je wypowiedzieć i już wiadomo, że coś jest nie tak. Jednym z nich jest właśnie melepeta. Brzmi jak trzask przewróconego wiadra, jak komiczny potykacz, jak ktoś, kto nieporadnie stąpa po świecie. Melepeta – słowo, które nie mieści się w poważnych słownikach życia, ale za to znakomicie mieści się w codziennej irytacji.
Kim (albo czym) jest melepeta?
Melepeta to ktoś niezdarny, nieporadny, lekko fajtłapowaty, kto robi zamieszanie, ale w taki sposób, że trudno się na niego naprawdę złościć. To bardziej ofiara własnych rąk niż cudzych intryg. W gwarach i języku potocznym używa się tego słowa na określenie kogoś, kto:
- przewraca się o własne nogi,
- zapomina, gdzie odłożył czajnik, mimo że właśnie go włączył,
- rozlewa herbatę zanim zdąży ją wypić,
- i oczywiście: sam tego wszystkiego nie zauważa.
Melepeta nie jest głupia, nie jest też leniwa – to po prostu osoba, której nie wszystko wychodzi zgrabnie. Czasem przez roztargnienie, czasem przez pecha, a czasem przez nie do końca zsynchronizowaną koordynację ruchową i życiową. Warto zaznaczyć, że słowo to nie niesie agresji – jest łagodniejsze niż „fajtłapa” i bardziej czułe niż „niezdara”. Używając go, wyrażamy coś między irytacją a czułością. Mówimy: „No co za melepeta z ciebie” – i choć brzmi to jak zarzut, w podtekście jest sporo uśmiechu. To ktoś, kto zasługuje nie na szyderę, tylko na delikatne poklepanie po ramieniu i przypomnienie: „Uważaj, bo znowu coś potrącisz”.
Skąd to słowo?
Pochodzenie słowa melepeta jest równie niezgrabne jak ono samo – nie do końca wiadomo, skąd się wzięło. Niektórzy językoznawcy wiążą je z regionalizmami i gwarami, w których często pojawiają się formy takie jak melepeciarz, melepeta, melepetać się – wszystkie oznaczające jakąś formę nieudolności.
Brzmienie tego słowa wydaje się celowo złożone z „miękkich” sylab – jakby język sam chciał się z niego podśmiewać. Me-le-pe-ta – cztery ciosy w poczucie własnej sprawczości.
Melepeta w akcji!
Kiedy melepeta wkracza do akcji, świat na chwilę zamiera. A potem… zaczyna się komedia. Bo jeśli coś może się potoczyć nie tak – melepeta zrobi to niechcący, z pełną szczerością i mimowolnym talentem do rozbrajania sytuacji.
To typ osoby, która:
- wychodząc z kuchni z talerzem zupy, potknie się o powietrze i poleje siebie oraz stół – zanim ktokolwiek zdąży powiedzieć „ostrożnie!”,
- próbując otworzyć parasol, wyrwie sobie guzik z płaszcza, zamoczy torbę i kogoś przypadkiem ochlapie,
- przy próbie delikatnego zamknięcia drzwi robi z tego scenę jak z thrillera: głośny trzask, przewrócona roślina i stłuczona ramka,
- a na spotkaniu online mówi przez pięć minut do wyciszonego mikrofonu, po czym przypadkiem pokazuje wszystkim swój pulpit z przepisem na sernik.
Melepeta nigdy nie planuje być zabawna – po prostu nią jest. Jej życiowe nieporadności są często spektakularne, ale też pełne niewinności. To ta osoba, której nikt nie daje już niczego szklanego do ręki. Nie z powodu złośliwości – z czystej przezorności. Świadkowie „melepety w akcji” najczęściej nie wiedzą, czy pomóc, czy się śmiać – a najczęściej robią jedno i drugie. Melepeta łączy ludzi – trochę jak mały domowy dramat z happy endem. Trudno się nie uśmiechnąć, kiedy znajomy melepeta znów upuści telefon na podłogę… i jeszcze się o niego potknie.
💡 Uwaga! Melepeta może występować sezonowo:
Każdy z nas może być melepeta – zwłaszcza rano, przed kawą, albo po nieprzespanej nocy. To nie stan, to stan ducha. Zdarza się najlepszym. Dlatego słowo „melepeta” ma w sobie coś bardzo ludzkiego – przypomina nam, że nie trzeba być doskonałym, żeby być zabawnym (i lubianym).
Dlaczego to słowo warto znać?
Bo jest uroczo archaiczne.
Bo nikt nie chce być melepetą, ale każdy zna jedną.
Bo w dobie anglicyzmów i korpomowy melepeta brzmi jak głos babci z kuchni – ciepły, żywy, szczery.
I najważniejsze: melepeta to słowo, które nie obraża, tylko rozbraja. Można nim wyśmiać niezręczność bez złośliwości. A w dzisiejszym świecie, gdzie każda pomyłka jest potencjalnym memem, to językowe ocalenie.
Melepeta forever
Niech więc żyje melepeta! Niech przewraca się z godnością, niech plącze sznurówki i niech zostawia ślady na języku. Bo choć brzmi jak ktoś, kto nie radzi sobie z rzeczywistością, to przecież melepeta przypomina nam, że nie wszystko trzeba robić perfekcyjnie. Czasem wystarczy się nie przewrócić zbyt spektakularnie. Każdy z nas może być melepeta – w jednej chwili perfekcyjny, a w drugiej zderzający się ze wszystkimi możliwymi przeszkodami. I to jest w porządku! Życie jest pełne nieprzewidywalnych momentów, a czasem warto zaakceptować, że nie musimy być mistrzami w każdym aspekcie życia – ważne, żeby w tych chwilach nie zapominać o śmiechu i dystansie do siebie.
Bo przecież nikt nie jest idealny, ale wszyscy jesteśmy piękni w naszej niedoskonałości.
A jeśli już się przewrócisz? Uśmiechnij się i powiedz:
„No cóż, bywam melepetą”.