Zjazd (do chwały) – historia największej wojowniczki narciarstwa alpejskiego

Lindsey Vonn, z domu Kildow, to jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk w historii narciarstwa alpejskiego. Urodzona 18 października 1984 roku w St. Paul w stanie Minnesota. Amerykańska narciarka, nie tylko zdobyła serca fanów na całym świecie, ale także dominowała rywalizację Pucharu Świata oraz Igrzysk Olimpijskich przez niemal dwie dekady. Dzięki swoim wyjątkowym osiągnięciom, Vonn jest dziś uważana za jedną z najlepszych zawodniczek w historii sportów zimowych, ale jej przygoda kryje dużo więcej niż tylko złote medale.

Początki kariery

Vonn swoją przygodę z narciarstwem zaczęła już w wieku dwóch lat. Kiedy to jej ojciec, Alan Kildow, po raz pierwszy pchnął swoje dziecko na dwóch drewnianych deskach w dół ośnieżonej góry. Ledwo odrastająca od ziemii Lindsey bardzo szybko rozwinęła swoje umiejętności i miłość do sportu, którego później stała się legendą. W wieku 8 lat zaliczyła swój pierwszy start w zawodach narciarskich. W 2000 roku, w wieku 16 lat, zadebiutowała w Pucharze Świata. Początki nie był dla Niej łatwe. Jednak już w 2004 roku zdobyła swoje pierwsze podium, a dwa lata później – pierwsze zwycięstwo.

Jednak to, co sprawiło, że Amerykanka stała się inspiracją dla milionów nie była ilość medali, które zawisły na jej szyi – chociaż to imponująca suma – a jej żelazna psychika w walce z kontuzjami, które prześladowały ją przez cały okres kariery sportowej.

Doug Haney/U.S. Ski Team

Wypadek, który zmienił wszystko

5 lutego 2013 roku, Schladming, Austria – pierwszy dzień Mistrzostw Świata, które potrwają przez następne dwa tygodnie. Konkurencja supergiganta – czyli druga najszybsza i najbardziej niebezpieczna konkurencja narciarstwa alpejskiego. Lindsey osiąga prędkość ponad 100 km/h, jedzie po zwycięstwo, słychać okrzyki tłumu kibiców. Przełamanie terenu, Vonn odrywa narty od ziemi, ląduje. W ułamku sekundy łapie wewnętrzną krawędź narty, kolano zgina jej się do środka, traci kontrolę nad nartami. Siła bezwładności wybija ją w powietrze i obraca wokół własnej osi. Wpada w tyczki, przed chwilą słychać było gwar tłumu, teraz słychać jedynie wrzask zawodniczki – jest w ogromnym bólu. Zawody zostają wstrzymane. Podjeżdża do niej ekipa ratunkowa, a cała publika, łącznie z innymi sportowczyniami, czekają na informacje o stanie zdrowia faworytki. Zostaje przewieziona do szpitala, a tam czeka na nią diagnoza – zerwanie wiązadła krzyżowego przedniego i bocznego w kolanie oraz pęknięcie główki kości piszczelowej. Wykluczenie ze startów do końca sezonu 2012/2013 i występu na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi.

„Jakby mi wcierali sól w ranę. Znajdziemy następczynię Lindsey? Kto będzie następną Lindsey? To frustrujące. Nie umarłam. Wciąż tu jestem.” – wspomina po czasie w dokumencie „Lindsey Vonn – droga na szczyt”

Od kontuzji do… kontuzji

To był moment zwrotny w karierze Amerykanki. Rozpoczęła rehabilitację – długie godziny spędzone na siłowni i spotkania z najlepszymi fizjoterapeutami w kraju. Aby na początku września po raz pierwszy wrócić na stok. 19 listopada podczas sesji treningowej Lindsey zaliczyła kolejny upadek. Skutek – pozostało jej jedynie 40% funkcjonalności więzadła krzyżowego przedniego i kolejny długi proces rehabilitacji.

Innym zawodnikom, tego rodzaju kontuzja zniszczyłaby karierę, ale nie Lindsey. Determinacja i pragnienie powrotu na górskie szczyty sprawiły, że bardzo szybko wróciła do startów w zawodach na najwyższym poziomie. Aż do 13 grudnia 2013 roku. Kiedy podczas konkurencji zjazdowej na francuskich stokach Val d’Isère doszło do przeciążenia w jej kolanie. Tym razem uniknęła drastycznych scen upadku, jednak skutek był tak samo dewastujący. Czekała ją ponowna operacja. Była zmuszona zacząć proces rehabilitacji od początku. To był moment, który w końcu, złamał ducha Lindsey Vonn.

Powrót w wielkim stylu

Vonn jest niesamowicie zdeterminowaną zawodniczką, ale to co zawsze pozwalało jej brnąć do przodu pomimo bólu, to jej czysta miłość do narciarstwa. Teraz była zmuszona spędzić miesiące poza stokami, odcięta od tego, co kochała najbardziej.

„Jak się czujesz? Jak kolano? Jak rehabilitacja? Kiedy zaczniesz się ścigać? Nie wiem. […] Nie znam żadnej odpowiedzi” – mówi Lindsey

W październiku 2014 roku, po dwudziestu miesiącach od pierwszego upadku i dziesięciu od kiedy ostatni raz stała na nartach, Amerykanka w końcu była w stanie wrócić do treningów. Jej celem był start na 43. Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Alpejskim w Vail, Colorado, które miały się odbyć w lutym 2015 roku. Zdobyła na nich 3. miejsce w konkurencji supergiganta, a wcześniej pobiła rekord Pucharu Świata pod względem ogólnej liczby zwycięstw.

Siła charakteru, która nie zna granic

Dziś Lindsey Vonn jest nie tylko legendą sportu, ale także symbolem niezłomności. Przełamała nie tylko bariery związane z ciałem, ale także z mentalnością sportową. Jej historia jest przykładem, jak pasja i determinacja mogą poprowadzić sportowca ku szczytom, nawet gdy wydaje się, że droga jest zbyt trudna. To, co ją wyróżnia, to nieustanna gotowość do konfrontacji z własnymi słabościami. Każda kontuzja, każda porażka, stały się fundamentem jej sukcesów – sukcesów, które nie są tylko wynikiem fizycznego treningu, ale także ciągłą walką z własnymi ograniczeniami.

Lindsey zakończyła karierę sportową w lutym 2019 roku. Wszyscy myśleli, że olimpijka już nigdy nie pokaże się na stokach jako zawodowa narciarka. Aż do 2024, kiedy to 40 – letnia Lindsey ogłosiła swój wielki powrót.

„Więc [wracam do wyścigów narciarskich] dla siebie, będę walczyć żeby robić to, co sprawia, że jestem najszczęśliwsza” – pisze Vonn na platformie Instagram