Poetka i poezja
Podobnie jak małpa dysponująca odpowiednią ilością czasu potrafi przypadkowo naciskając klawiaturę stworzyć dzieło godne Szekspira, tak samo internet (również pod warunkiem odpowiednio długiego czasu) umie zweryfikować każdą teorię. Po kolei więc wyjaśniane zostają przeróżnego rodzaju koncepcje, które do tej pory czekały aż się doczekały. Ostatnimi czasy można odnieść wrażenie, iż teoria stworzona przez Edwarda Stachurę i mówiąca, że wszystko jest poezją a każdy – poetą, ma wreszcie swoje empiryczne potwierdzenie. Potwierdzenie jest (być może) subiektywne, ale dowód jednak mamy: przyszedł on pocztą elektroniczną, nadany został przez niejaką Lucję, Lucja zaś – świadomie lub nieświadomie – poprzez użycie własnego programu zastosowała w treści korespondencji dość dziwnie ułożone kolejne linijki.
Każdy, kto używa mailowej technologii dobrze wie, że czasem podział akapitowy powstaje przypadkowo – tak zwane znaki niedrukowalne bywają różnie interpretowane przez różne aplikacje. Stąd czasem szokująco małe (lub wielkie) litery w korespondencji, stąd nagle urywane linie. Aby uniknąć nieporozumień poezję pani Lucji przytacza się więc w całości, oto ona:
Jeśli potrzebujesz dodatkowego
źródła dochodów, czytaj dalej.
Jeśli nie, możesz zignorować
tę wiadomość.Twoje problemy finansoweskończą się, jeśli zastosujesz
się do tego bardzo prostego
planu.
Możesz w krótkim czasie zarobić500 euro. Odkryj tę metodę już
teraz:
Zobacz >> tutaj <<Chętnie udzielę dodatkowych
informacji.
Nie ma żadnych wątpliwości, że to prawdziwa, egzystencjalna poezja – choćby przez odwołanie do głębokich problemów finansowych trapiących (zdaniem podmiotu lirycznego) tak wielu ludzi. Możliwa dychotomia losu uderza nas już na wstępie – wszak dzieło zaczyna się mistycznym słowem „jeżeli”. Wydźwięk wiersza został zdynamizowany przez gwałtownie wydzielone końcówki poszczególnych części – owo „planu” czy „teraz” porywają swoją stanowczością, są jak puentujący akord toniczny w wojskowym marszu. Ale utwór niesie też przekaz humanistyczny: wiarę w przeznaczenie uwypukloną zbitkami „prosty plan” oraz „w krótkim czasie”. To nieprawda, że skazani jesteśmy na wieczne wahanie pozbawionego perspektyw jestestwa współczesnej jednostki. Zwróćmy uwagę na konstrukcję – toż to klasyczny sonet: posiada dwa czterowiersze zwane przez literaturoznawców tetrastychami oraz dwa trójwiersze – tercyny. Nic się (rzecz jasna) nie rymuje, no ale nie przesadzajmy, cóż się może rymować w XXI wieku? Nietrudno wyobrazić sobie utwór ten recytowany aksamitnym głosem Daniela Olbrychskiego, Jana Englerta, od biedy – Jana Nowickiego. Zwłaszcza od czasu gdy Artur Baciś wyrecytował inne strofy, o tym, że ona tańczy dla mnie i brzmiało to całkiem nieźle: jeśli ktoś nie wierzy, niech sobie poszuka na YouTube. Sprytna poetka ukryła swój wiersz pod postacią spamu rozsyłanego do tysięcy przypadkowych adresatów, ale czyż nie jest to metaforycznie idealny sposób na rozpowszechnianie poezji? Bo internet właśnie udowodnił, że poezją jest wszystko, a Lucja jest poetką.