Oprogramowanie i życie
Oprogramowanie to rodzaj magii, który zamienia kilka kilogramów przeróżnych elementów zwanych komputerem w użyteczne narzędzie. Potęgę oprogramowania widzimy, gdy zmieniamy je na nowe – niby jest tak samo, ale możemy więcej, pracujemy sprawniej, wszystko idzie gładko i szybko. Czasem zdarza się nawet, że urządzenie po wymianie oprogramowania trudno poznać: różni się tak bardzo od swojego poprzedniego wcielenia, że wydaje nam się, że nie tylko software uległ zmianie, lecz także hardware. Telefon nagle potrafi zrobić zupełnie nowe rzeczy, telewizor nauczył się nowych funkcji, komputer zaś – przechodzi sam siebie. Dlatego warto zrobić przegląd podstawowych aspektów życia, na jakie wpływ ma oprogramowanie.
Oprogramowanie do tego, żeby żyć zdrowiej
Stereotypowa opinia mówi, iż komputer zdrowemu stylowi życia nie służy: zwolennicy teorii tej wygłaszają opinie o siedzącym trybie egzystencji, wpatrywaniu się godzinami w ekran czy skrzywieniach kręgosłupa. Nic bardziej mylnego – kto nie wierzy, niech wypróbuję technologię kinetycznego sterowania komputerem. Koniec z myszą, klawiaturą czy dżojstikiem – tutaj elementem sterującym jest człowiek. Jeśli chce czymś rzucić, musi rzucić. Jeżeli ma zamiar kopnąć, powinien wziąć zamach nogą i kopać. Kiedy przyjdzie mu skoczyć – naprawdę skacze. Gry ze sterowaniem kinetycznym to tylko czubek lodowej góry, skoro bowiem komputer widzi co robimy i potrafi na to reagować, to cóż prostszego, niż wprowadzić ostry reżim treningowy dla odchudzających się? No i mamy cały zestaw aplikacji do zdrowego stylu życia: przeliczający spalone kalorie, udział w treningach, proponujący dietę, sugerujący tempo biegu i tak dalej, i tak dalej. Nawet Microsoft kilka lat temu w dorocznym konkursie na nowe oprogramowanie zażyczył sobie aplikacji wspierających zdrowe życie.
Oprogramowanie do tego, żeby nie żyć zdrowiej
Takie oprogramowanie też mamy. Nazwa aplikacji brzmi „My Vapor Record”, jest ona systemem operacyjnym elektronicznego papierosa. Vapor więc – zgodnie z programem – potrafi obliczyć ile razy zaciągnęliśmy się dymem i (co za tym idzie) ile też zaciągnięć zostało nam do wyczerpania limitu. Palacz – choć może raczej powinniśmy powiedzieć „użytkownik papierosa” – może pobrać dokładną statystykę zaciągnięć (inhalacji), kontrolować stan akumulatora, temperaturę urządzenia i kilka innych parametrów. Oprogramowanie aktualizuje się rzecz jasna za pomocą internetu, nie wiemy więc do końca co potrafi, bo jutro może umieć znacznie więcej niż dziś. Powie ktoś, że e-papieros nie jest przejawem niezdrowego trybu życia; może i tak, ale zawsze to używka. Poza tym wśród palących papierosy elektroniczne sporą grupę stanowią osoby, które nie tyle chcą palenie rzucić, co palić więcej. Tak – to sposób na zakazy, ograniczenia i izolowanie nikotynowych, tyle że wymaga oprogramowania.
Oprogramowanie do tego, żeby w ogóle nie żyć
To dobra wiadomość dla wszystkich martwiących się, że po śmierci ich profile w systemach społecznościowych opustoszeją. Nic takiego nam już nie grozi, powstają bowiem serwisy, w których zaprogramować można kolejne notki, które światło dzienne ujrzą dopiero po śmierci autora. Program sztandarowy to „LiveOn” (nawiązujący prawdopodobnie do napisu na nagrobku Johna Belushiego: „I may be gone, but rock and roll lives on” – „Może odszedłem, ale rock and roll żyje”). Serwis reklamuje się hasłem „Gdy twoje serce przestanie bić, wciąż będziesz twittować” i – nie oszukujmy się – ma spore wzięcie wśród internetowej publiczności. Ale sprawę wcześniej wyczuł już gigant – Google. Dostaliśmy bowiem do dyspozycji usługę o nazwie „menadżer nieaktywnych kont” nazywaną także wirtualnym testamentem. Składamy więc wujkowi Google dyspozycję, co zrobić z zawartością naszej poczty (może komuś przesłać), zarobkami na filmach YouTube (to mogą być całkiem przyzwoite pieniądze), dokumentami przechowywanymi w systemie (być może jest tam powieść naszego życia). Ustawiamy też parametry – brak naszej reakcji może oznaczać śmierć i realizację zamówień, choć – jeśli żyjemy, możemy odwołać całą procedurę. Jednym słowem: żyć nie umierać, oczywiście pod warunkiem, że mamy oprogramowanie.