Niepozorny biegacz
Powszechne użycie techniki komputerowej zmusza nas do przewartościowania przeróżnych zestawień. Gdyby bowiem ktoś zechciał stworzyć listę utworów muzycznych najczęściej słuchanych w całej historii świata mógłby odruchowo rozpocząć ów ranking od Bacha, Beatlesów czy Rolling Stonesów. Nic bardziej mylnego: szczyty listy globalnych przebojów od lat okupują kolejne melodyjki towarzyszące otwieraniu systemu operacyjnego Windows. Czy nam się to podoba, czy nie – słuchamy kompozycji tych masowo, nad wyraz regularnie oraz z uporem godnym lepszej sprawy. Podobnie jest z najpopularniejszym elementem graficznym świata – to nie jest logo Coca – Coli ani znak drogowy „ustąp pierwszeństwa przejazdu”. To zwyczajna, choć wszechobecna strzałka: komputerowy kursor.
Łacińskie słowo „kursor” oznacza biegacza i trudno o lepsze porównanie, bo kursor ekranowy potrafi przemierzyć w ciągu dnia niewiarygodną sumę kilometrów. Pięć tysięcy metrów wcale nie jest w tej sprawie wynikiem szczególnie wybitnym – jeśli ktoś nie wierzy, ma do dyspozycji oprogramowanie, które zmierzy to bardzo dokładnie. Programów do kursora – zwłaszcza tych zabawowych – mamy zresztą więcej: swego czasu (jeszcze na platformie Amiga) obecna była aplikacja wyposażona w oczy. Źrenice dzielnie śledziły kursor, zażarci fani takich gadżetów często najeżdżali myszą między wirtualne źrenice w celu uzyskania zeza. Dziś zabawa kursorem przeniosła się do samego systemu operacyjnego, bo nie tylko mamy możliwość wyboru konkretnego kształtu w wielu odmianach, ale – co ambitniejsi użytkownicy potrafią zainstalować sobie prawdziwe graficzne, kursorowe cuda: słoneczko albo i dinozaura.
Gdy kursor rodził się w umyśle twórcy komputerowej myszy – Douglasa Engelbarta, był nieco inny, bo niskie rozdzielczości monitorów źle radziły sobie z wyświetlaniem odcinków skierowanych pod kątem innym niż pion i poziom. Dlatego pierwsze kursory były strzałkami skierowanymi do góry. Dopiero później przyjęto, iż optymalne jest nachylenie równe czterdziestu pięciu stopniom i że grot strzały winien kierować się w stronę lewej i górnej części ekranu. Językowi puryści czasem twierdzą, iż strzałka to nie kursor, lecz pointer; kursorem zaś jest pionowa kreska pokazująca stosowną pozycję w edytorze tekstu. Jak by jednak tego czegoś nie nazwać, zasługuje na pomnik i pomnik taki (choć wirtualny) posiada. Graficy z Holandii wykonali stronę internetową, na której ruch kursora naszej myszy – w połączeniu ze śladami kursorów innych osób odwiedzających witrynę – tworzy odpowiednią modyfikację na mapie świata. Kursor wykorzystywany był zresztą na tysiące sposobów, bo twórcy wirusów potrafili nie tylko znaleźć lukę w windowsowym systemie obsługi tego elementu, ale także zaingerować w prawidłowy tor ruchu strzałki na ekranie; umieli też sprawić, by wskaźnik zniknął całkowicie. Dziś kursor kusi analityków naszego sieciowego zachowania – w ich głowach powstał pomysł, iż wykorzystać należy wiedzę dotyczącą tego, co czynimy przy pomocy kursora. Może ktoś najechał nim na tak zwaną powierzchnię reklamową i (choć nie kliknął w nią) jednak długo zastanawiał się nad czymś? A może użytkownik wykonywał nieskoordynowane ruchy wskaźnikiem najwyraźniej czymś zdenerwowany? W końcu to też jest jakaś informacja i po analizach dotyczących realnych decyzji: wejście na stronę, przejście do podstrony serwisu, wyjście ze strony – przyszedł czas na zastanowienie się także nad tym, co zrobić jedynie chcieliśmy.
Choć wspomniany twórca koncepcji kursora od połowy 2013 roku już nie żyje a przeróżni sieciowi wróżbici wieszczą rychłe i rewolucyjne zmiany w filozofii komunikowania się człowieka z maszyną, nic nie wskazuje na to, by wskazywanie wskaźnikiem miało odejść w niepamięć. Niepozorny element graficzny nadal rządzi naszym postrzeganiem rzeczywistości stworzonej na potrzeby społeczeństwa informacyjnego. Pokazuje co trzeba stanowiąc metaforyczny sens rozdygotanego nadmiarem informacji wirtualnego świata. No bo niby można po przeczytaniu niniejszego tekstu zamknąć okno przeglądarki skrótem klawiszowym alt + F4, ale wszyscy dobrze wiemy, jak załatwicie Państwo tę sprawę. Kursorem.